Znów będę truł...wybaczcie kochani. Nie chcę o polityce, nie chcę się dołować. Mam nadzieję ze Toto się nie wkurzy
. Nawet nie wiedzialem w jakiej kategorii napisać.
Zafascynowała mnie Bośniaczka Inela Nogić. Jest tylko rok młodsza ode mnie
- tylko nie mówcie mojej żone
)). Nie musiała nic mówić, nie musiala być najmądrzejsza na świecie, nie musiała robić kariery w międzynarodowej korporacji, nie musiała pokazywać biustu w kolorowym brukowcu ani zrobić sobie zdjęcia z żadnym uznanym pudlem. Nie musiała też udowadniać że potrafi "trzymać za pysk" bogatszych od siebie. Wystarczyło tylko że chciała być piękną, delikatną i "słabą" kobietą. I dzięki temu ...dała wiarę i wolę życia zniszczonemu i zrospaczonemu miastu, w którym życie ludzkie zaczynało mieć cenę jednego naboja, jednego pocisku, jednego noża.
Zawsze kiedy przepuszczam w drzwiach kobietę zastanawiam się po co właściwie to robię
. Z przyzwyczajenia? Bo tak wypada? Bo może... - behawioryzm
? Bo Pietkiewicz tak zaleca? Bo mama mnie tak nauczyła? Przecież ta sama kobieta za chwilę wepchnie mi się w kolejkę przy kasie
albo zlustruje mnie od stóp do głów i jak wypatrzy milimetr błota na podeszwie to okaże mi taką pogardę jaką tylko bedzie potraiła odegrać. Inela Nogić pozwoliła mi zrozumieć - i będę nadal przepuszczał kobiety w drzwiach, ustępował im miejsca - nawet jak będą większe ode mnie
(bo głupio się przyznać ale zdarza się...
) Bo uroda, kobiecość, delikatność - a nawet chęć bycia kochaną czy chęć podobania się potrafi zdziałać cuda i dlatego trzeba je chronić. Być może bez nich świat by już nie istniał... . Pamiętacie jak Mały Książę znalazł na swojej planecie Różę? Jak dobierała i rozprostowywała płatki żeby mu się podobać. Jak udawała że ma go w nosie a jednocześnie nie dopuściła żeby widział choćby jeden jej defekt? Nieważne - jak nie widzieliście to sobie przeczytajcie
. Róża ma wiele imion - choćby była to ... "Sarajewska róża"...
Ale ale! - miałem o Ineli. W 1992 roku kiedy Sarajewo - jak się wydawało - zaczynało odzyskiwać wolność to czarna pięść wojny zmiażdżyła życie tego miasta bez litości. Snajperzy, ostrzał artyleryjski , sąsiad podrzynający gardło sąsiadowi. Nienawiść i zbrodnia - które zawsze idą w parze. I wtedy w roku 1993 w piwnicach upodlonego, zastraszonego, zamordowanego miasta zrodził się pomysł aby znów odnaleźć wiarę w przyszłość, zdrowe uczucia, zachwyt drugim człowiekem - zorganizowano wybory Miss Sarajewa. Kiedy patrzę na te młode dziewczyny które które wśród bezwzględnej zbrodniczej wojny postanowiły pokazać że chcą być kobietami, że chcą gdzieś w piwnicach, w samym środku wojny być Rózą odnalezioną przez Małego Księcia to zaczynam odnajdywać wiarę ze "rzeka zawsze odnajdzie drogę do morza"
Miss Sarajewa została Inela, a hasło "Don`t let whem kill us" które finalistki trzymały przed soba stało się jednym z najgłośniejszych i najbardziej wruszających apeli o zakończenie wojny.
23 września 1997 - mniej więcej półtora roku po zakończeniu oblężenia Sarajewa na miejscowym stadionie Kosewo odbył się koncert U2 oraz Luciano Pavarottiego. Na Bałkanach trwały jeszcze pojedyńcze potyczki, linie kolejowe były zablokowane, nie wolno było zbaczać z dróg bo wszędzie było ryzyko nadepnięcia na minę. Żaden ze światowych V.I.P.-ów nie odważył się tam pokazać.
I nagle szok! - przyjeżdża U2. Na dwa dni odblokowano linie kolejowe! - wojna zamarła... Na koncert przyjeżdżali młodzi ludzie z Bośni, Serbii, Chorwacji... przyjechało 50 000 tysięcy ludzi. Od tego momentu świat zobaczył że na Bałkanach też żyją ludzie. Dobrzy ludzie. A wszystko dzięki temu że Inela Nogić i jej koleżanki pomimo szalejącej absurdalnej zbrodni odważyły się być kobietami.
Wybaczcie, jakoś oczarowała mnie ta Inela Nogić - ... chociaż jest kompletnie nie w moim typie. Koniec nudów
)).
http://pl.wikipedia.org/wiki/Obl%C4%99%C5%BCenie_Sarajewahttps://www.youtube.com/watch?v=cuEt7EvPMVU&feature=relatedProponuję odszukać tłumaczenie piosenki - warto.
p.s. A może w naszej polityce - po "naszej stronie"
przydał by się też jakiś zwiastun dobra i nadziei na przyszłość....